Na białym, szpitalnym łóżku leżała dziewczyna. Smutnym wzrokiem błądziła po ścianach pokoju. Czego na nich szukała? Chociaż odrobinę nadziei, że wyzdrowieje, że będzie znów mogła robić to co kocha. Przez brudne szyby słońce zaglądało do szpitalnej sali. Nastała wiosna i wszędzie zaczęło robić się tak kolorowo. Tak wesoło. Z rozmyślań dziewczynę wyrwała szczupła, wysoka szatynka, która weszła do sali.
- Cześć córeczko.- powiedziała.- Jak się czujesz?
- Cześć.- odpowiedziała słabym głosem chora.- Trochę lepiej niż wczoraj. Ta chemia mnie wykończy.
- Lekarz mówił, że na razie nie ma potrzeby żebyś dalej ją przyjmowała, więc jak lepiej się poczujesz będziemy mogły razem wrócić do domu.- przerwała, aby powstrzymać łzy
i kontynuowała.- Tato przemalował ci pokój tak jak chciałaś. Na pomarańcz. Nowe meble
i ciuchy kupimy jak tylko wyjdziesz.
- Mamo ja jak tylko wyjdę nie chce iść kupować jakiś głupich mebli czy ciuchów! Ja chcę wrócić na treningi! Czy wy nie rozumiecie, że ja kocham biegi?! Chcę chociaż kilka razy wygrać! Z chorobą nie udało mi się w stu procentach, to chce chociaż jeden bieg wygrać!- odpowiedziała dziewczyna kobiecie, po czym po jej policzkach zaczęły spływać łzy. -
A teraz wyjdź mamo, chcę zostać sama.
Dziewczyna płakała bez opamiętania. Biegi to było całe jej życie dopóki nie dowiedziała się, że jest chora i musi się leczyć. Od wielu miesięcy nie biegała. Cały czas oglądała szpitalne ściany, pielęgniarki i lekarzy. Znajomi czasami ją odwiedzali, jednak rzadko się to zdarzało, bo oni też chcieli się realizować w pewnych dyscyplinach sportowych tylko ona była ''przykuta'' do łóżka, do szpitala.
Zmęczyła się płaczem, myślami i zasnęła. Gdy tylko się obudziła czuła się o wiele lepiej niż dnia poprzedniego. Postanowiła poprosić lekarza o wypis. Nie chciała tracić ani chwili jeśli tylko mogła wyjść, pobiegać. Nawet kilka minut. Długo czekała, żeby ktoś pracujący w szpitalu przyszedł do niej. Jak tylko przyszedł jej lekarz prowadzący postanowiła wyłożyć karty na stół.
- Dzień dobry.- przywitała się ze słabym uśmiechem na ustach.- Czuję się bardzo dobrze, proszę zadzwonić do mojej mamy, żeby mi przywiozła jakieś ciuchy i poproszę wypis.
- Nie tak szybko moja panno.- odpowiedział młody lekarz śmiejąc się.- Muszę jeszcze zrobić badania zanim będę mógł cię wypisać. A co takiego się stało, że tak świetnie się czujesz?
- Wie pan, jakoś tak wewnętrznie czuję, że już nadeszła ta chwila.- odpowiedziała zastanawiając się nad tym co powiedzieć.- Obudziłam się i poczułam, że .. Że mogę wszystko! Nawet wrócić do biegów. Nawet teraz.
- Cieszy mnie ogromnie twój optymizm.- powiedział mężczyzna.
Lekarz jeszcze chwilę był u Klary przekazując pielęgniarce informacje jakie badania mają zostać wykonane. Dziewczyna z uśmiechem poddała się każdemu badaniu i czekała na swoją mamę, która lada chwila powinna ją odwiedzić. Spakowała swoje rzeczy, usiadła na łóżku i nagle zobaczyła w drzwiach sali lekarza razem z jej mamą.
- Wygląda na to, że miałaś racje Klaro.- powiedział lekarz wręczając dziewczynie papiery.- Oto twój wypis.
- Proszę, masz tu ciuchy, idź się ubrać, a ja tutaj poczekam.- odpowiedziała mama nie przestając się uśmiechać.
Dziewczyna szybko się ubrała, zabrała swoje ciuchy i wyszła ze szpitala. Gdy tylko stanęły przed budynkiem dziewczyna postawiła swoje rzeczy na ziemi i nie mogąc się powstrzymać zaczęła biec - spokojnie i pomału. Czuła się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
- Jednak można być cholernie szczęśliwym nawet kiedy jest się chorym.- powiedziała śmiejąc się i biegnąc do mamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz